Tantae molis erat Romānam condĕre gentem, WERGILIUSZ, Eneida
Boję się pisać o Rzymie. Aby nie zaniedbać żadnej cząstki jego chwały! Narastająca w znoju codziennej walki, przemian, upadków i odrodzeń, rozlana w czasie i męstwie, potędze witruwiańskich zasad architektury, cudzie techniki inżynieryjnej, majestacie prawa, antycznym kanonie piękna, odziana w ramy poprawności, proporcji i sankcji … przejmująca historia Rzymu. Tutaj granica między mitem a historią bywa często nieostra. Rzym współczesny - jednocześnie zgiełk, gwar pulsującego miasta i - jego szlachetna elegancja. Jak pisać o Rzymie, aby nie uronić jednej łzy - perły z kryształowego pucharu, pełnego zachwytów i wspomnień? A może trzeba ją uronić, na rzecz bogini cypryjskiej? Zaczęło się klasycznie, od colpo di fulmine! Sto razy tam byłaś, sto to za mało. Każdy wypad do Rzymu napawa wciąż nowym i wciąż wzrastającym. I nie ma dwóch takich samych zachwytów. Jak na planie filmu Felliniego, zawsze coś dołożą, coś wykopią, udostępnią zwiedzaniu albo zagrodzą. Zawsze jednak będziesz syty i jednocześnie głodny. Zostawiasz tam cząstkę siebie, jak odcisk koła w basolato. Czujesz pod skórą światło słońca. Rozgrzewa cię ciepło serca Italii, mami zapach ziół na Campo de’ Fiori. Podziwiasz kwitnące maki na tle na wpół zawalonych i wpółzachowanych ruin. Dostrzegasz stada kawek unoszących się nad nimi na tle lazurowego nieba ale i spieszącą na wieczorną mszę szlachetnie odzianą signorę, i pochłoniętego dostawą towaru do pobliskiej restauracji młodego chłopca. Aby zwiedzić Galleria Borghese – robisz ze trzy podejścia…Pachną kwiaty na Forum. Cieszysz się jak dziecko, czy to widząc dziecko proszące mammę o gelato, czy też spotykając wyrastającą ze świeżo wyremontowanego budynku antyczną kolumnę, stopioną z jego elewacją tak, iż tworzą jedność absolutną. Wzrusza cię milczący il Pasquino. Jednak myśl spędzenia nocy na ławce w parku à la Marcovaldo (po to tylko aby posłuchać odgłosów vigili notturni) nie wydaje się dobrym pomysłem! Stop – nie deptamy studzienek z napisem SPQR! Kilometry przemierzone na własnych nogach, miliony myśli i za każdym zakrętem rzymskie meraviglie, bardziej lub mniej znane, niedawno odkryte albo zapomniane. Nagle zachwyci stare tondo z Madonną, o kolorach nieco wyblakłych na rogu ulic, kawałek fresku zachowanego na ścianie budynku, gdzie teraz mieści się nowoczesny sklep, drewniany sufit starego kościoła, barokowe putto, bluszcz tworzący sklepienie ulicy, kamienna pozostałość antycznego mostu, czy np. wystawiony na oczy przechodniów wielki talerz, pełen zachęcających do zjedzenia, smakowitych karczochów, przystrojonych zwykłym czosnkiem. Lub też, skusi "zesty" profumo - spremuta di arancia! A wtedy nawet kiczowate, turystyczne pamiątki wydadzą się cudem. To Wielkie Piękno Wiecznego Miasta! eg